czwartek, 13 lutego 2014

W kręgu miłości - The Broken Circle Breakdown

Przeglądając tegoroczne filmy oskarowe postanowiłam sięgnąć po coś z europejskiego kina. Mój wybór padł na belgijski dramat "W kręgu miłości". Myli się jednak ten, kto spodziewa się kolejnej ckliwej historii miłosnej - być może to wina tytułu, który w oryginalnej wersji mówi o tym filmie więcej niż w jego polskiej wersji. Bo "W kręgu miłości", to rzeczywiście film o miłości... ale też o stracie i życiu z jego urokami i gorzkimi momentami.



"W kręgu miłości" jest nominowany do Oscara w kategorii filmów obcojęzycznych. W pierwszej chwili może wydać się rzeczywiście kolejną historią miłosną, jakich wiele - niechlujny muzyk Didier zakochuje się w szalonej tatuażystce Elise, której ciało pokrywają tatuaże będące zapisem historii jej życia. Choć wydają się zupełnie różni, łączy ich muzyka bluegrass - do tego stopnia, że Elise w końcu dołącza do zespołu, w którym gra Didier. Ta muzyka to ważny element tego filmu - bo stanowi przysłowiową "kropkę nad i" dla emocji, które rozgrywają się na ekranie, a jednocześnie przynosi ukojenie głównym bohaterom. Tak jak intymność, której na ekranie nie brakuje.


Główni bohaterowie są tak naturalni i prawdziwi, że trudno im nie kibicować w każdym momencie filmu - zarówno jako parze, jak i każdemu z osobna. Didier ze swoim krzywym uśmiechem robi wszystko, by uszczęśliwić Elise, a ona mu na to pozwala.


Początek romansu tej pary to historia przyprawiająca o zawrót głowy. Szybko jednak ich relacja zostaje wystawiona na próbę - najpierw przez niespodziewaną ciążę, a później przez nieuleczalną chorobę. Tak bajkowa historia miłosna zamienia się w głęboką historię o sposobach poradzenia sobie z kryzysem, który każdy z bohaterów przechodzi na swój sposób. Ona szuka pocieszenia wszędzie, gdzie może je znaleźć. On przeklina wszechświat, bo nie wierzy, że jest coś poza ziemskim życiem. Para walczy, by przetrwać, jednocześnie coraz bardziej oddalając się od siebie.


Co warte podkreślenia film nie jest po prostu toczącą się historią z niełatwym zakończeniem. Przez cały film przeskakujemy między przeszłością a teraźniejszością. Początek miłości tej pary konfrontowany jest z późniejszą walką, jaką muszą stoczyć ze sobą i o siebie w chwilach nieopisanej rozpaczy. Momentami miałam jednak wrażnie, że ta forma została nadużyta, bo po kolejnych przeskokach nie do końca wiedziałam, w jakim momencie historii się znajduję.

Dość istotnym elementem tej historii jest też fascynacją muzyka kulturą amerykańską, a jednocześnie rozczarowanie polityką prowadzoną przez ten kraj, która okazuje się mieć bezpośredni wpływ na losy bohaterów.

Niesamowite wrażenie zrobiła na mnie dziewczynka, która zagrała Maybelle - córkę pary. Nigdy nie widziałam dziecka, które grałoby tak trudne sceny tak prawdziwie i świadomie, mimo, że choroba dziecka nie jest tutaj głównym wydarzeniem filmu, a jedynie elementem jego fabuły. Dzięki tak zagranej roli trudno jednak o niej zapomnieć.

Film "W kręgu miłości" stawia nam wiele pytań, ale nie daje gotowych, prostych odpowiedzi. Jak choćby to, czy prawdziwa, wielka miłość jest rzeczywiście w stanie przetrwać wszystko? Czy istnieje życie po śmierci? Jak ważna w życiu jest religia? Czy za wielkie szczęście w życiu zawsze trzeba zapłacić najwyższą cenę? Każdy może go odebrać i zinterpretować na swój sposób, bo po obejrzeniu filmu pozostajemy z wieloma myślami w głowie.