środa, 28 stycznia 2015

Mój zestaw minimum

Nowy rok przyniósł w moim życiu wiele zmian, co samo w sobie jest dość smutną historią, ale dziś będzie o jej dobrych stronach. Szybka przeprowadzka do nowego mieszkania i chwilowy jeszcze brak mebli spowodował, że nie mogłam od razu zabrać ze sobą swoich wszystkich ciuchów. Tak powstał mój absolutny plan minimum i choć rzeczy jest w nim naprawdę niewiele, o dziwo nie narzekam. Bo ja naprawdę mam się w co ubrać.


 Tym właśnie awaryjnym sposobem wypracował mi się zupełnie od niechcenia zestaw minimum, który posiadany w szafie pozwala na ubranie się na niemal każdą okazję.

W moim zestawie znalazły się:
- dobrze dobrane dżinsy
- czarne szpilki
- czarna marynarka
- brązowe kozaki
- biały T-shirt
- czarny T-shirt
- mała czarna
- duży, ciepły sweter

Ten zestaw naprawdę jest niewielki, a mimo to możecie się tutaj ubrać na spacer, na randkę, do pracy, na pół formalne spotkanie czy imprezę wymagającą wieczorowej kreacji. Spójrzcie, jak wiele możliwości daje sześć ciuchów i dwie pary butów.

A Wy wciąż patrzycie w swoje szafy i twierdzicie, że nie macie się w co ubrać? To może po prostu czas na wielkie porządki? A może brakuje Wam czegoś w tym zestawieniu?