Żyjemy w czasach, w których naszemu życiu towarzyszy ogromny pęd. Staramy się wycisnąć z życia 200%, a każdą czynność, którą robimy, robimy na tzw. "maxa". Wydaje się, że towarzyszy nam w życiu hasło "Idź na całość albo idź do domu". Balansujemy często na krawędzi... pomiędzy skrajnościami. A czasami w życiu warto zwolnić, poluzować sobie warkoczyki i znaleźć złoty środek.
Skoro już o pędzie mówimy, to weźmy takie bieganie. Nie od dziś wiadomo, że forsowne bieganie jest dla serca i organizmu dużo bardziej niebezpieczne niż lekki jogging. Coraz częściej słyszymy o biegaczach, którzy zmarli na zawał mimo zdrowego trybu życia, bo przeforsowali swój organizm. Osoby, które biegają rekreacyjnie i z umiarem mają dużo niższą śmiertelność niż te, które cały czas walczą ze swoim organizmem. Ci ostatni zaś mogą umrzeć na serce z takim samym prawdopodobieństwem, jak ci, którzy nie trenują wcale. Nie namawiam was tutaj broń Boże, żeby zrezygnować z aktywności fizycznej, bo ona jest jak najbardziej zdrowa. Ale idealne dla naszego organizmu jest bieganie 3 razy w tygodniu przez 20-45 minut, a codzienne forsowne treningi już z całą pewnością nie.
No dobrze, biegając warto zwolnić. Ale co dalej? Weźmy pod lupę inne dziedziny życia.
Dieta. Istnieje wiele diet czy programów odchudzająco-oczyszczających, które z założenia mają pomóc nam usunąć z naszego organizmu szkodliwe toksyny. W większości wypadków taka dieta może nas doprowadzić co najwyżej do utraty masy, a wcale nie jest to jednoznaczne z oczyszczeniem organizmu. Bo jedno co łączy wszystkie te diety oczyszczające to ogromny rygor żywieniowy. A wiemy już, że wszystko co ekstremalne - dla naszego organizmu dobre nie jest. Fundując sobie więc głodowe diety możemy co najwyżej rozregulować gospodarkę elektrolitową w organizmie i doprowadzić do niewydolności nerek. Lepiej na co dzień odżywiać się zdrowo niż fundować sobie takie ekstremalne przeżycia.
Probiotyki. Moda na te mikroorganizmy, których zadaniem jest poprawianie flory bakteryjnej w jelitach, pracy naszego układu odpornościowego, a nawet lepszego funkcjonowania mózgu, pojawiła się kilka lat temu. Wiele mówi się o zaletach probiotyków, niewiele o zagrożeniach. Jeśli przedobrzymy, możemy pozbyć się dobrych bakterii funkcjonujących w jelitach, bo nie wiemy, jak one znoszą takie sztuczne wspomaganie z zewnątrz. A brak tych bakterii spowoduje efekt odwrotny. Zamiast pomóc pracy jelit, możemy doprowadzić do zaburzeń ze strony układu pokarmowego. W przypadku osoby o osłabionym systemie odpornościowym natomiast nagłe
zwiększenie ilości bakterii podanych w formie probiotyku może powodować ryzyko zapadnięcia na sepsę,
jeśli pojawi się defekt w naturalnej barierze w jelicie.
Alkohol. O szkodliwości alkoholu chyba nikogo nie muszę przekonywać, bo wbijane mamy to w głowy od dzieciństwa. Okazuje się jednak, że całkowita rezygnacja z alkoholu też nie jest wskazana, bo niewielkie jego spożycie poprawia pracę serca i wydłuża życie. Ludzie, którzy piją do sześciu lampek wina czy drinków w tygodniu w znaczący sposób obniżają ryzyko zgonu z powodu chorób serca. Nie oznacza to jednak, że teraz powinniście popędzić do baru, żeby ratować swoje serce. Po prostu chcę powiedzieć, że lampka wina od czasu do czasu jest zdrowsza niż całkowita absytnecja.
Sen. Zbyt mała ilość snu jest niebezpieczna dla zdrowia, ale niebezpieczny może być też jego namiar. Ja póki co nie mam na co narzekać, bo junior nie daje mi się wyspać więcej, niż nakazuje przyzwoitość. Ale jeśli możecie spać do woli, pamiętajcie, że wśród osób, które śpią więcej niż 8 godzin w ciągu doby, odnotowuje się wyższą śmiertelność. Osoby, które przekraczają 10 godzin snu, mają problemy z pamięcią oraz większe prawdopodobieństwo zachorowania na choroby serca i cukrzycę. Być może wynika to także z tego, że śpimy dłużej, bo nasz sen jest kiepskiej jakości. Tak czy siak, jesli śpicie więcej niż 9 godzin na dobę, sa powody do niepokoju. Naukowcy podejrzewają, że nadmierna senność może być sygnałem rozwijającej się choroby Alzheimera lub innej
formy demencji umysłowej. Niewykluczone, że to właśnie nadmiar snu zwiększa podatność organizmu na te choroby.
Kawa. Wiele badań potwierdziło, że kawa jest świetnym źródłem przeciwutleniaczy, które to opóźniają starzenie się komórek. Do tego kofeina świetnie stymuluje, a u osób, które piją kawę mniej jest przypadków depresji, udaru mózgu i niektórych nowotworów. Ale tutaj, podobnie jak w pozostałych wypadkach, również nie można przesadzać. Picie więcej niż czterech filiżanek kawy dziennie jest już dla naszego organizmu bardzo niebezpieczne. Staram się tego przestrzegać, bo sama jestem kawiarą i mogłabym pić ją na okrągło. Bo choć kawa, zwłaszcza taka z cukrem i śmietanką, jest świetnym dodatkiem do naszej diety, jeśli macie problemy z zasypianiem lub kołatanie serca, prawdopodobnie przesadzacie z ilością.
Te sześć przykładów z różnych dziedzin życia pokazuje, że każdy z nas powinien znaleźć swój złoty środek. A jak u Was z tym umiarem?