Uważam, że alkohol jest dla ludzi, o ile oczywiście są to ludzie rozsądni i odpowiedzialni. Są jednak sytuacje, w których picie alkoholu jest dla mnie niedopuszczalne nawet w ilościach minimalnych. Jedną z nich jest prowadzenie samochodu. Nie dopuszczam możliwości, że jedno piwo można wypić, bo przecież to jest nic. Dla mnie nie jest - bo każdy organizm na alkohol reaguje inaczej.
Sytuacja rozegrała się kilkanaście lat temu. Młody chłopak spowodował kolizję z udziałem - jak się potem okazało - młodego kierowcy. Nie wie, co zrobić, więc wzywa na miejsce swojego ojca. Ten przyjeżdża i kiedy orientuje się, że drugi z uczestników kolizji jest nietrzeźwy postanawia wezwać policję. Aby powstrzymać go przed ucieczką, staje przed maską samochodu. Niestety nawet to go nie zatrzymuje. Pijany kierowca wciska gaz, przejeżdża po mężczyźnie, po czym ciągnie go przez kilkadziesiąt metrów pod swoim samochodem. W wyniku obrażeń ten umiera, zostawiając żonę i czwórkę dzieci. To niestety jest historia prawdziwa, która rozegrała się w moim najbliższym otoczeniu. Nie tylko dlatego, ale również dlatego, nie mam żadnej tolerancji dla pijanych kierowców. Odbierałabym im nie tylko prawo jazdy, ale i samochody, jako narzędzie zbrodni.
Statystyki są bowiem druzgocące. Niemal w każdy weekend liczba zatrzymanych przez policję nietrzeźwych kierowców idzie w tysiące. Aż strach pomyśleć, ilu pijanych kierowców policjanci nie zatrzymują. Co ciekawe, najwięcej nietrzeźwych kierowców zatrzymywanych jest w weekendy przed południem, czyli są to najpewniej imprezowicze dnia poprzedniego, którzy mają wrażenie, że skoro czują się w miarę dobrze, to alkohol w ich organizmie przestał już działać. Wbrew powszechnemu mniemaniu nie wystarczy jednak porządnie się wyspać, by
wytrzeźwieć. Sen nie ma wpływu na szybkość procesu spalania alkoholu
przez organizm.
Tymczasem metabolizm alkoholu zależy nie tylko od ilości spożytego alkoholu, ale także od płci i wagi pijącego. Mężczyzna ważący 100 kg spali alkohol zawarty w jednej lampce wina ponad
trzykrotnie szybciej niż ważąca 40 kg kobieta. Po 10 lampkach wina kobieta będzie idealnie trzeźwa dopiero, gdy minie więcej niż doba.
Najwyższe stężenie alkoholu we krwi występuje
mniej więcej godzinę po jego spożyciu - więc jazda samochodem po jednym piwie wypitym godzinkę wcześniej jest najgorszą opcją z możliwych. Drugim niebezpieczeństwem jest bagatelizowanie działania piwa, bo jedno pół litrowe piwo to taka sama ilość alkoholu jak 200 ml wina czy 2 kieliszki wódki po 30 ml. Taką niby niepozorną ilość alkoholu uważa się za jego dwie porcje.
Tymczasem już 0,2 promila, czyli tyle, ile w organizmie znajduje się po wypiciu dużego piwa, powoduje nieznaczne zaburzenia równowagi, euforię, upośledzenie koordynacji wzrokowo-ruchowej oraz zaburzenia widzenia. Choć czujemy się dobrze, w przypadku zdarzenia, które zmusza do błyskawicznej reakcji, kierujący reaguje gwałtownie i nieadekwatnie do sytuacji. Z każdym kolejnym promilem czas reakcji zaczyna się wydłużać, a koordynacja coraz bardziej słabnie.
Straszne jest też to, jak kierowcy po alkoholu tłumaczą fakt wsiadania za kierowcę. Aż 39 % z nich tłumaczy, że po prostu musiało jechać. 25 % uważa, że nie wypiło na tyle dużo, by nie móc jechać, a kolejne 13 % wyjaśnia, że mieli do domu bardzo niedaleko lub nie mieli możliwości poczekać. Nie mówię już nawet o sytuacjach, gdy imprezowiczów rozwozi do domu najbardziej trzeźwy z nich, bo to już po prostu nie mieści mi się w głowie.
Dla mnie nie ma żadnego usprawiedliwienia dla wsiadania po alkoholu do samochodu. Sama, gdy wiem, że jestem kierowcą nie wypiję nawet łyka wina. Nie robiłam tego wcześniej i nie robię teraz - gdy wożę swój największy skarb - juniora.
Ilu ludzi zginęło w wypadkach przez alkohol? Ile dzieci nie dotarło do szkoły? Ile osób będzie kalekami do końca życia? A my wciąż w swoim najbliższym otoczeniu mamy pewnie ludzi, którzy wsiadają po alkoholu do samochodu, bo przecież "czują się dobrze i wcale tak dużo nie wypili". Powiedzcie uczciwie - nigdy nie byliście świadkiem tego, gdy ktoś po alkoholu wsiadał do samochodu? Czy zrobiliście coś, by go zatrzymać, czy machnęliście ręką mając nadzieję, że jednak jakoś dojedzie?
Pomyślcie o tym, może zwłaszcza teraz w wakacje, gdy ludzi ogarnia jakaś letnia beztroska, bo przecież w każdego z nas może kiedyś wjechać pijany kierowca.