sobota, 5 lipca 2014

Podkład Perfect Fusion Oriflame - jak druga skóra

Wciąż uparcie poszukuję podkładu idealnego. Sięgnęłam również po ten firmowany przez Annę Muchę. Okazało się, że dość ładnie kryje, choć z czasem nieco ciemnieje. Na moje szczęście jednak, bo kupiłam go wiosną, wybrałam najjaśniejszy odcień, który teraz latem zupełnie nie zdałby egzaminu.



Jednym z wymagań, jakie stawiam wobec podkładów, jest dobre krycie. Pod tym względem ten podkład sprawdził się doskonale. Krycie jest bardzo dobre - nie zamaskuje może cieni pod oczami, ale bardzo ładnie wyrównuje koloryt twarzy i zakrywa drobniejsze niedoskonałości. Zupełnie niewidoczne pod nim są drobne przebarwienia.

Jego konsystencja jest dość gęsta jak na podkład z pompką, przez co w pierwszym momencie można odnieść wrażenie, że trudno i tępo się go rozprowadza. Jednak już po chwili świetnie stapia się ze skórą - bez żadnych smug czy plam. W pierwszej chwili po wyciśnięciu jednej porcji podkładu wydawało mi się, że jest go za mało, aby nałożyć na całą twarz - ale ilość ta okazała się dostateczna. Nie należy nakładać go więcej, bo wtedy zamiast naturalnego wykończenia na twarzy pojawi się maska.

Jako, że jestem z natury dość blada, wybrałam najjaśniejszy odcień - Porcelain. Okazało się, że o ile doskonale sprawdziłby się on u mnie zimą, o tyle na lato jest już za jasny. Na moje szczęście jednak podkład po czasie delikatnie ciemnieje. Nie jest to jakaś drastyczna zmiana koloru, lecz zauważalna - warto to wziąć pod uwagę wybierając odcień przy zakupie. Ciemnienie nie uwidacznia jednak jego żółtych tonów, co zdarzało mi się w przypadku innych podkładów.


Testowałam go w dość ekstremalnych warunkach pogodowych, bo mamy właśnie upały. Wytrzymał na mojej twarzy bez zarzutu ok. 4 godz., potem musiałam go przypudrować, bo zaczęłam błyszczeć. Nie zaobserwowałam jednak tak charakterystycznego dla niektórych podkładów zbierania się nadmiaru kosmetyku w zmarszczkach mimicznych czy załamaniach twarzy.

Podkład jest praktycznie bezzapachowy. Przez chwilę można wyczuć delikatny, przyjemny zapach, który szybko się ulatnia. Dla mnie jego plusem jest również opakowanie - szklana buteleczka z pompką, która pozwala na dozowanie odpowiedniej ilości kosmetyku i chroni go przed bakteriami. Do tego nasadkę pompki wystarczy przekręcić, by ją zablokować, przez co można wrzucić go śmiało do kosmetyczki bez obawy, że część niespodziewanie wydostanie się na zewnątrz.

W charakterystyce tego kosmetyku możemy przeczytać, że nawilża. Ja jakiegoś specjalnego nawilżenia nie zauważyłam, jednak z całą pewnością nie wysuszał i nie podkreślał suchych skórek. Nie podrażniał również mojej dość wrażliwej cery.


Oriflame zachęcając do zakupu tego podkładu podkreślało, że idealnie stapia się z cerę, zachowując się jak druga skóra. Muszę przyznać, że pod tym względem obietnic dotrzymano - same zobaczcie, jak ładnie dopasował się do skóry mojej dłoni.


Podkład kosztuje 47,90 zł i uważam, że jest warty swojej ceny, jednak można upolować go w promocji jeszcze taniej.