Przyszedł czas na chwilę prawdy. Nigdy nie miałam ręki do pieniędzy, a one odwzajemniały mi się tym, że się mnie nigdy nie trzymały. Bywało, że zarabiałam lepiej i gorzej, ale pieniądze zawsze rozchodziły się u mnie równie skutecznie. O oszczędzaniu już nawet nie mówię - bo oszczędzać zupełnie nie potrafię. Życie wymusiło jednak we mnie zmiany - do pieniędzy podchodzę teraz rozsądniej i zaczęłam je liczyć. Postanowiłam postawić sobie poprzeczkę jeszcze wyżej.
Wiele z Was założyło blogi, by sobie coś udowodnić, bądź narzucić dyscyplinę w pewnych dziedzinach - bo skoro wszyscy wiedzą o naszych postanowieniach, to motywuje nas to dodatkowo do ich dotrzymywania. Postanowiłam więc i ja, że na Waszych oczach nauczę się racjonalnego gospodarowania domowymi finansami, a może i oszczędzania. Od dziś zamierzam zapisywać każdy, nawet najmniejszy wydatek, aby przeanalizować, na co wydaję moje pieniądze. Pozwoli mi to zastanowić się, gdzie mogę zaoszczędzić, a które zakupy są efektem niepotrzebnej "rozpusty" i nie mają żadnego - poza spontaniczną słabością - uzasadnienia.
Raz w miesiącu będę publikowała podsumowanie miesiąca - zaczęłam 23 marca, więc będzie się ono pojawiało najpewniej 23. dnia każdego miesiąca. Aby nie przytłoczyć jednak bloga, miesięczne podsumowania moich wydatków zamierzam publikować na FB - to dodatkowo ożywi mój fanpage, który dotychczas służył jedynie powielaniu treści z bloga. Co jakiś czas podsumowaniem podzielę się również na blogu - tu jednak chciałabym dzielić się moimi spostrzeżeniami i chwalić sukcesami, które (mam nadzieję), uda mi się wypracować i wdrożyć w życie.
Cel jest jasny - chcę przekonać się, gdzie uciekają moje pieniądze i tak uszczelnić system, by wydawać je w bardziej przemyślany i odpowiedzialny sposób. Nie łudzę się, że od razu zacznę oszczędzać, bo po pierwsze prowadząc własną działalność dochody nie są regularne, więc nie można tego z góry zaplanować, po drugie - jestem na takim życiowym zakręcie, gdzie potrzeby zakupowe są znaczne - w ostatnim czasie te związane z wyposażaniem mieszkania. Ale mam nadzieję, że za rok będę mogła się pochwalić choć niewielkimi oszczędnościami.
Dotychczas miałam dość nonszalanckie podejście do pieniędzy, więc moje postanowienie to dla mnie bardzo duże wyzwanie. Swoją osobistą drogę do minimalizmu rozpoczynam więc jednak nie od szafy, ale od portfela. Trzymajcie kciuki!
A jak u Was? Pieniądze Was lubią czy może rozchodzą się Wam tak szybko jak mi? A może macie dla mnie już jakieś rady na początek?