Baleriny królują w modzie już od kilku sezonów. I choć fajnie byłoby mieć dobrej jakości, klasyczne baleriny, które służyłyby kilka sezonów, póki co wolę kupować tanie, jednosezonowe modele. Powód jest prosty - nie każda noga w balerinach wygląda dobrze - moja ma właśnie pewne ograniczenia, które powodują, że baleriny służą mi głównie do spacerów z juniorem. W innych okolicznościach wolę jednak buty na obcasie.
Podobnie jak przed rokiem, postanowiłam na wiosnę zaopatrzyć się w baleriny, które nie zrujnują mi portfela i pozwolą na wygodne spacery z juniorem. Akurat trafiłam na wyprzedaż w H&M (30 zł za parę - jak tu się nie skusić?), więc niewiele myśląc, nabyłam dwie pary - jedne czarne, bardziej uniwersalne i drugie w kolorze pomidorowej czerwieni. Tego koloru właściwie nie ma w mojej szafie i w sumie nie wiem, skąd ten impuls, ale fajnie ożywiają bardziej stonowane stroje, więc finalnie jestem zadowolona. Z tych ostatnich nawet bardziej. Bo tutaj przyszedł czas na kilka uwag o tym, jak baleriny kupować i nosić, by wyglądać w nich dobrze. Niestety te czarne w moim przypadku to fason nie do końca trafiony. Ale po kolei...
Kupując baleriny zawsze wybieram te z okrągłymi noskami, bo są łaskawsze dla naszych stóp i palców niż te w szpic. Takie też mam jedne i choć wyglądają efektownie, do super wygodnych nie należą. Przy zakupie warto też zwrócić uwagę na grubość podeszwy - jeśli kupujemy takie, które mają nam służyć przez kilka sezonów, musi ona być zdecydowanie grubsza. Ja, jak mówiłam, kupuję baleriny, jako buty na jeden sezon, więc nie przywiązuję do tego aż takiej wagi.
W sklepach mamy taki wybór tego rodzaju obuwia, że możemy je nosić niemal na każdą okazję. Kolorowe świetnie wyglądają z letnimi sukienkami, a bardziej stonowane spasują się nawet ze strojem biurowym.Te bardziej błyszczące, bogato zdobione doskonale wyglądają do stroju wieczorowego, a niejedna panna młoda zaopatruje się w białe baleriny na przebranie do nocnych szaleństw tanecznych. Czy istnieje bardziej uniwersalny but?
W tym wszystkim musimy jednak pamiętać, że baleriny - zwłaszcza właśnie te z okrągłymi noskami - bardzo skracają nogi. Musimy więc pamiętać o kilku zasadach:
1. Baleriny do spodni i spódnic o każdym kroju mogą nosić tylko osoby o szczupłych nogach - zwłaszcza łydkach i kostkach. Przy dużych łydkach baleriny nosimy tylko do spodni i to takich, które nie opinają nam nóg.
2. Nie zakładamy balerinek do spodni o bardzo długich nogawkach lub nogawkach zwężanych ku dołowi - powoduje to efekt optycznego powiększenia ud i bioder.
3. Do spódnicy ołówkowej baleriny może założyć tylko osoba, która ma bardzo szczupłe nogi. Baleriny wyglądają dobrze ze spódnicami dopasowanymi w biodrach i rozszerzanymi ku dołowi oraz ze spódnicami w kształcie litery A.
4. Jeśli zamiast rajstop do balerinek założymy getry 7/8 lub 3/4 optycznie wydłużymy nogi. Kolor butów też może "odciążyć" nogę. Buty w cielistych kolorach - niezależnie od fasonu - optycznie wydłużają nogę.
5. Jeśli masz stopę drobną i smukłą, możesz pozwolić sobie na płytko wycięte baleriny. Przy masywniejszych stopach wizualnie się one jeszcze bardziej rozpłaszczają i wyglądają na szersze niż są w rzeczywistości.
I na tym ostatnim właśnie się złapałam. Moje czarne baleriny są dość mocno wycięte i takie podobały mi się na cudzych nogach, na moich niekoniecznie. Podobno w ciąży wielu kobietom rośnie stopa i kończą z rozmiarem większym niż przed ciążą. U mnie rozmiar stopy się nie zmienił, ale niestety nie mam już tak wąskich stóp jak miałam wcześniej. W takich wyciętych balerinach wyglądam prawie, jak w płetwach... Zdjęcie ku przestrodze :)
A Wy nosicie baleriny?