Yves Rocher ma to do siebie, że kiedy wchodzę do ich sklepu, zawsze wyjdę z pełną siatką. Dzieje się tak dlatego, że wiele produktów wartych jest uwagi, a do tego promocje kuszą z niemal każdej półki. Tym razem postanowiłam trzymać się twardo i kupić tylko krem, a i tak wyszłam dodatkowo z maseczką. Dziś jednak będzie o kremie - zwykle latem myślę tylko o tym, aby krem był nawilżający. Niestety ostatnio stres i nawał pracy daje o sobie znać również na twarzy, więc postanowiłam sięgnąć po krem, który obiecuje coś więcej niż nawilżenie. Nie zawiodłam się, krem daje skórze spory zastrzyk energii, ale ze względu na konsystencję przy tych upałach bardziej tłuste twarze mogą nie być nim zachwycone.
Po kilku dniach używania tego kremu zauważyłam, że moja twarz jest promienna, świeża i dobrze nawilżona, a nawet odrobinę rozjaśniona, a jej koloryt wyrównany. Mam wrażenie, że krem też trochę ją odżywia. Być może to zasługa przypołudnika kryształowego, którego wyciąg znajduje się w kremie. Roślina ta nazywana jest rośliną życia, więc być może pobudza komórki skóry do pracy. Piszę "być może", bo namacalnie nie mam możliwości tego sprawdzić. Producent obiecuje, że pierwsze efekty zobaczymy po miesiącu jego stosowania.
Mimo, że krem ma działać na zmarszczki, nie ma po nim wrażenia napiętej skóry, więc działa raczej od środka - używam go jednak za krótko, by stwierdzić, jak działa na moje zmarszczki. Zobaczymy z czasem... Mam jednak wrażenie, że dość korzystnie działa na skórę szyi, bo tam także go nakładam.
Jak wspominałam, konsystencja kremu bardziej sprawdzi się przy cerach suchych. Nie jest ona ciężka, ale jest gęsta i kremowa, przez co chwilę trzeba poczekać, aż skóra wchłonie krem. Nie przeszkadza to jednak w żaden sposób makijażowi, który na kremie dobrze się trzyma. Mimo tego, krem nie zapycha porów i nie podrażnia.
Krem ma bardzo przyjemny, lekko kwiatowy zapach. Jest on dość mocno wyczuwalny przy nakładaniu, jednak po chwili ulatnia się. Jeśli jednak ktoś woli kosmetyki bezzapachowe, może mu trochę ten zapach przeszkadzać. Mnie się podoba i przyznam, że jeszcze z tego rodzaju zapachem się nie spotkałam.
Krem przeznaczony jest do stosowania na dzień. Na noc w serii znajduje się osobny krem. Ja jednak stosuję go również przed snem i mam wrażenie, że dzięki temu rano moja skóra sprawia wrażenie bardziej wypoczętej. A jako młoda mama wciąż mam deficyty w spaniu. Producent zaleca krem po 35. roku życia, czyli wstrzeliłam się idealnie. Do starszych cer ma inne odmiany kremu.
Krem zamknięty jest w szklanym słoiczku, co bardzo lubię w przypadku kremów, bo od razu mam wrażenie, że to kosmetyk dobrej jakości. Być może to takie marketingowe działanie na podświadomość, ale u mnie tak działa. W cenie regularnej za krem trzeba zapłacić 75 zł. Ja zapłaciłam za niego 49 zł w promocji, ale wiem, że można go upolować jeszcze taniej. Myślę, że jego cena jest adekwatna do jakości, choć dla mnie to 49 zł, które za niego zapłaciłam to cena optymalna.
Znacie? A może polecicie jakiś inny dobry krem na zmarszczki?