sobota, 19 września 2015

Boże Narodzenie w stylu wiktoriańskim

Po długiej przerwie wracam do Was z nie byle czym. Co prawda do Bożego Narodzenia jeszcze sporo czasu, ale chciałam skusić Was do zrobienia własnych ozdób choinkowych, a to, co proponuję wymaga kilku wieczorów pracy. W ferworze świątecznych przygotowań trudno będzie znaleźć na to czas, więc warto zacząć już w jesienne coraz dłuższe wieczory, bo efekt końcowy wart będzie poświęconego czasu.



Do przygotowania tego cudeńka potrzebna będzie Wam gładka bombka, koraliki - drobne i większe do dekoracji, igła i mocne nici (najlepiej woskowane - uwierzcie mi, pęknięta nitka może zniweczyć pracę kilku wieczorów, o czym sama się przekonałam) i klej typu super glue do wzmacniania węzełków (przydaje się tak samo, jak mocne nici).


Rozpoczynamy od góry, nawlekając kółko z koralików. Przy zawiązywaniu warto zostawić odrobinę miejsca (szerokości jednego koralika) do przewlekania nici, bo do koralików mocować będziemy całą konstrukcję. Mocować będziemy siatkę w co trzecim koraliku, więc ilość koralików musi być wielokrotnością trójki - w moim przypadku było to szesnaście "trójek" czyli 48 koralików.


Teraz przystępujemy do robienia siatki. Rozpoczynamy przy górnym kółku, ustalając sobie wielkość oczek siatki. Ja stosowałam bok złożony z 7 koralików, bo miałam dość sporą bombkę. Przy mniejszej, bok również może być mniejszy. Po każdych siedmiu koralikach nakładamy ósmy koralik, który będzie służył jako łącznik. Nawlekamy wielokrotność koralików tak, aby w efekcie końcowym siatka owinęła nam całą bombkę. Na moje oko musi to być 3/4 obwodu bombki. Następnie wracamy w górę, po każdych siedmiu koralikach nie nawlekamy jednak ósmego, tylko przekładamy przez istniejący łącznik. Gdy dojdziemy do góry, pozostawiamy dwa koraliki puste i przewlekamy całość przez kolejny koralik, po czym znów schodzimy w dół i znów wracamy w górę. Powtarzamy to tak długo, aż opleciemy siatką całe górne kółko. Wtedy pracę kończymy, nakładamy na bombkę i zszywamy ze sobą siatkę używając do tego koralików łączników.


Następnie zbieramy igłą dolne koraliki i ściągamy, zamykając dół bombki. Jeśli okaże się, że dół wyszedł jednak za długi, nie ma się co przejmować - można zostawić wiszący - wygląda równie efektownie.

Wykonanie siatki i opakowanie bombki to najtrudniejsza praca. Potem możemy dołożyć już ozdoby według własnej inwencji. Zapewniam, że gdy opanujecie budowanie konstrukcji z koralików, ograniczać Was będzie jedynie własna fantazja. Jeśli przyjdzie Wam jednak wiązać jakiekolwiek supełki, proponuję wzmocnić je klejem, żeby się nie rozwiązały, bo naprawa zniszczonej siateczki potrafi skutecznie zdemotywować.


Przyznaję, że wykonanie takiej bombki jest czasochłonne i wymaga naprawdę sporo cierpliwości. Ale efekt końcowy wart jest włożonej pracy, a zapewniam Was, że w świetle choinkowych lampek wygląda to jeszcze bardziej magicznie.


Wystartowałam w tym roku z tym Bożym Narodzeniem z ogromnym wyprzedzeniem i pewnie jeszcze sporo czasu minie, nim usłyszymy w radio "Last Christmas". Ale uważam, że własnoręcznie wykonywane ozdoby choinkowe mają w sobie jakąś magię. I tę magię i ducha świąt przywołacie do siebie choć trochę zabierając się za ozdoby. A to naprawdę wciąga!